Anna Gruszczyńska: Wilczo głodna
Fot. Anna Gruszczyńska
Wysłuchałam twojego wystąpienia podczas krakowskiej konferencji TEDx. Byłam pod wrażeniem odwagi i otwartości, z jaką opowiedziałaś o sobie i swoim problemie. Jak to jest z bulimią? Czy jest moment, w którym można powiedzieć: jestem zdrowa?
Anna Gruszczyńska: - Myślę, że to tak, jak z alkoholikiem, który nigdy nie może powiedzieć, że jest zdrowy. Będzie alkoholikiem do końca życia, nawet jeśli już zawsze będzie trzeźwy. Tak jak ja będę do końca życia bulimiczką, ale "czystą", czyli taką, która nie wymiotuje i je normalnie.
Jak długo już jesteś "czysta"?
- Prawie dwa lata, ale miałam kilka nawrotów. Przeszłam też przez fazę - ja to nazywam - sportoreksji. Ale jeśli mówimy o jedzeniu kompulsywnym i wymiotowaniu, to dwa lata jestem "czysta".
Trafnie zauważyłaś, że Polki są uważane za jedne z najpiękniejszych kobiet na świecie, ale same siebie nie uważają za piękne. Często w zaakceptowaniu własnego wizerunku przeszkadzają nam fałdki na brzuchu czy grube uda - wyimaginowane defekty. Twój problem zaczął się podobnie...
- Miałam 13 lat, kiedy zorientowałam się, że coś jest ze mną nie tak. Wdziałam modelki na okładkach gazet i siebie w lustrze - nie wyglądałam tak, jak one. Nikt mi wtedy nie powiedział, że tak właśnie nie powinno się wyglądać, bo to efekt Photoshopa. Pomyślałam, że nie mieszczę się w żadnym standardzie piękna. Potem już poszło i nie miało żadnego związku z wyglądem, byłam po prostu uzależniona.
Jak zorientowałaś się, że masz problem?
- To proste, kiedy objadasz się i wymiotujesz, nie jest ci potrzebny żaden superspecjalista, żeby stwierdzić, że to bulimia. Mechanizm obronny organizmu mówi, że coś jest nie tak, łatwo to wyłapać. To tak jak z piciem, jeśli robisz to codziennie, możesz przypuszczać, że masz problem.