← Back to portfolio

Ewa Ewart: Siła zbudowana na kruchości

Published on

Fot. Olszanka /East News

Wierzy pani w przypadek czy przeznaczenie?

Ewa Ewart: - Wierzę w przypadek, ponieważ doświadczyłam go na własnej skórze. Wiele najważniejszych elementów mojego życiowego scenariusza zaistniało właśnie dzięki przypadkowi. Aczkolwiek przekonałam się również, że taki przypadek zawsze niósł w sobie głęboko ukryty sens, który dopiero byłam w stanie dostrzec po jakimś czasie. Być może ta przypadkowość zdarzeń jest istotną częścią naszego przeznaczenia, wyższego planu, na który nie mamy wpływu...

Mówi pani, że w jej przypadku kluczowy był wybór studiów. Nieoczywisty, jak na tamte czasy.

- Tak. Jako bardzo młoda dziewczyna, w liceum jeszcze, nie wiedziałam, czego chcę, ale doskonale wiedziałam, czego nie chcę. To była epoka małej stabilizacji, szczytem marzeń było M2...

Pani tego nie chciała?

- Elementy stabilizacji w postaci własnego lokum byłyby oczywiście mile widziane.

A mąż, dzieci, dom - marzenie dziewczyn w tym wieku?

- Oczywiście, wierzyłam, że spotkam miłość życia i będę starzeć się w pięknym związku, ale organicznie uciekałam od pielęgnowania w głowie obrazu według ogólnie przyjętej tradycji. Czułam, że to nie jest mój plan na życie osobiste.  Wiedziałam też, że za żadną cenę nie dam się wbić w rutynę w moim życiu zawodowym. To prawdopodobnie umożliwiło mi także uniknięcie jakiegoś konkretnego kierunku studiów.

- Nie poszłam na medycynę czy architekturę, do których bym się nie nadawała, nie wybrałam też wielu innych kierunków, do których też pewnie bym się nie nadawała, po których zrobiłabym dyplom i była fachowcem w konkretnej dziedzinie, a także byłabym zmuszona do wykonywania konkretnego zawodu.

- Kocham języki i od zawsze miałam łatwość uczenia się ich. Mój tata był niezwykle uzdolniony w tym kierunku, szczęśliwie się złożyło, że ja także mam tę zdolność. Kiedy dowiedziałam się, że na Uniwersytecie Warszawskim otworzono iberystykę, poczułam, że to jest to. Intuicja jest moją najlepszą przyjaciółką, zawsze to powtarzam... Tak też było z wyborem studiów. Przypadek, który okazał się bardzo szczęśliwym wyborem, ogromnie później zaprocentował.

Przeczytaj cały wywiad