← Back to portfolio

Joanna Kos-Krauze: Pewnych pytań nie można nigdy zadać

Published on

Fot. Wojciech Stóżyk /Reporter

Wasz film sprzed kilku lat "Plac Zbawiciela" miesiącami "siedział" we mnie, bałam się więc, że ten, poruszający tak dramatyczne i zarazem drastyczne wydarzenia sprawi, że będę musiała oglądać go przez palce i żyć z nim w zakamarkach głowy przez długi czas, ale w filmie "Ptaki śpiewają w Kigali" nie widać masakry. I z jednej strony - dziękuję, bo nie musiałam zasłaniać oczu, ale z drugiej - wszystko, co dzieje się poza kadrem, co niedopowiedziane, zostawia pole dla wyobraźni...

Joanna Kos-Krauze:- Takie było założenie. Ustaliliśmy z Krzysiem już na początku, że nie chcemy rekonstruować zdarzeń, uważaliśmy to za nadużycie. Są takie miejsca, gdzie nikt nie postawił i nie postawi kamery, np. komora gazowa, także te miejsca w Rwandzie, w których zginęli ludzie do takich należą. Musieliśmy w związku z tym znaleźć własny język i perspektywę, żeby opowiedzieć tę historię. Uznaliśmy, że nie możemy opowiedzieć jej z punktu widzenia Rwandyjczyków i że wobec tego jedyną, w miarę uczciwą, perspektywą jest perspektywa świadka tej metafizycznej ciszy, która tam panuje.

- Oczywiście nie wiedzieliśmy, czy nie polegniemy na tym, ale była to próba znalezienia własnego języka. Inspirowaliśmy się dokonaniami Claude'a Lazmanna czy Michaela Hanekego w tych poszukiwaniach. Nikt z nas nie jest ofiarą ludobójstwa, choć wszyscy ponosimy jego konsekwencje. To jest trauma na pokolenia. Ludobójstwo ma to do siebie, że uszkadza centralny układ nerwowy nie tylko ofiary, ale także sprawców i świadków. Trauma dotyczy wszystkich - tych, którzy zabijali, tych, co pomagali i tych, którzy nie pomogli, bo się bali. To trauma indywidualna i zbiorowa. My, Polacy powinniśmy to szczególnie rozumieć, bo tu zdarzył się Holocaust. Minęło siedemdziesiąt lat, a my wciąż nie potrafimy o tym rozmawiać. Uważam, że dziedziczymy lęki i traumy poprzednich pokoleń. Wierzę w pamięć emocji. Niezależnie od kontrowersji, idea ustawień helingerowskich jest bardzo przenikliwa.

- Doszliśmy do wniosku, że możemy opowiedzieć tę historię tylko z punktu widzenia traumy, życia po tragedii. Bardzo długo się tym zajmowaliśmy na poziomie psychologii, spędzaliśmy dużo czasu z osobami cierpiącymi na Zespół Stresu Pourazowego - ten syndrom mają świadkowie i uczestnicy traumatycznych zdarzeń - żołnierze wracający z wojny, ofiary pedofilii. Przeżyta trauma zmienia biochemię mózgu, nawet na poziomie percepcji zmienia obraz rzeczywistości. Moim zdaniem to jest ogromna mądrość organizmu, że widzi się wówczas fragmentarycznie, bo człowiek zwyczajnie nie dałby rady ogarnąć tego wszystkiego inaczej. Podobnie dzieje się podczas żałoby. Rzeczywistość widzi się wówczas w odpryskach, nie ma zintegrowanego obrazu ani świata, ani siebie - inaczej by człowiek zwariował. Tak postanowiliśmy pokazać rzeczywistość w filmie, co sprawia też, że dla niektórych jest trudny do przyjęcia.  

- Stwierdziliśmy, że bardziej na widza działa to, co niepokazane, co dzieje się w rzeczywistości poza kadrowej. To determinowało też sposób fotografowania, wszystko wymagało wielkiej delikatności. Uważam, że pewnych pytań nie można nigdy zadać, bo są pytaniami niemoralnymi. Ci którzy przeżyli wojnę mówią często, że najtrudniejszym pytaniem było: "jak udało ci się przeżyć "- bo to pytanie zakłada, że trzeba było zrobić coś nieetycznego. Podskórnie zakres semantyczny sugeruje, że to pytanie brzmi: "co złego zrobiłeś komuś, że żyjesz".

Skąd przekonanie, że widzów zainteresuje temat dotyczący historii sprzed lat, która wydarzyła się w Afryce?

- Dla nas ten temat nigdy nie był odległy. Napisaliśmy kilka scenariuszy dotyczących ludobójstwa, m.in. o Jedwabnem, który póki co czeka na realizację. Rwanda to Jedwabne w skali hekatomby. Uważam, że o tym można i trzeba wciąż mówić, stawiać pytania. A my mamy wręcz obowiązek, bo to u nas zdarzył się Holocaust. I nadal żyjemy w traumie, na poziomie debaty publicznej wciąż nie umiemy o tym rozmawiać, emocje są przekierowywane na polityczne tory, a doświadczenie ludobójstwa nie jest specyfiką etniczną, polityczną, kulturową czy ekonomiczną. To jest głęboka prawda o ciemnej stronie, którą każdy z nas ma, ty i ja. To głęboko humanistyczne doświadczenie. Ludobójstwa nie można zrozumieć na poziomie ludzkim, bo jest nie do ogarnięcia.

- Istnieje uniwersalny, ośmiostopniowy schemat ludobójstwa opisany przez Gregory'ego Stantona, przewodniczącego amerykańskiej organizacji Genocide Watch. Zawsze przebiega to według tego samego schematu: klasyfikacja, symbolizacja, dehumanizacja, organizacja, polaryzacja, przygotowanie, eksterminacja i zaprzeczenie. Dlatego w Kigali Genocide Memorial Centre w Gisozi, centrum poświęconym ofiarom ludobójstwa na kształt Yad Vashem czy Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, są sale poświęcone wszystkim udokumentowanym ludobójstwom w historii.

Czytaj więcej...